Sprzęt tradycyjnie ultralekki. Idaho 2019.

Na jesieni 2018 roku wyruszyliśmy z Szymonem Szarym w Góry Skaliste obozować przez miesiąc w starym stylu (fotorelację możecie obejrzeć tutaj). Wyprawa się udała: obozowaliśmy pod gołym niebem przez trzydzieści dni mając ze sobą wełnę, płótno, skórę i brezent. Noce były mroźne, dni upalne albo deszczowe. Byliśmy zadowoleni z naszego sprzętu z jednym wyjątkiem: był bardzo ciężki. Nasze plecaki wraz z bronią palną i prowiantem ważyły po około czterdzieści kilogramów. Byliśmy w związku z tym w stanie poruszać się ledwie po kilka kilometrów dziennie. Zrodziło się więc pytanie: czy da się z takim sprzętem podróżować na długie dystanse? Czy da się go odchudzić do znośnej wagi, czy może jest to możliwe jedynie przy użyciu łodzi, zwierzęcia jucznego albo kompanii tragarzy?

Czy tradycyjny ekwipunek musi być ciężki? Tutaj był. Niemal 40 kg do targania na plecach!

Nie mam w zwyczaju szybko się poddawać. Nie zamierzam z góry uznać, że wygodna wędrówka z tradycyjnym sprzętem jest możliwa tylko z pomocą muła. W końcu Nessmuk, Kephart i inni pisali o pieszej wędrówce na lekko, o tym, że jest to możliwe, a innych materiałów niż tradycyjne nie znali. Postanowiłem więc tym roku postawić sobie konkretne wyzwanie: wejść z powrotem w jedną najgłębszych amerykańskich dziczy z tradycyjnym ekwipunkiem, tym razem ważącym nie więcej niż dwadzieścia kilogramów, wliczając w to broń palną i prowiant.

Zestaw treningowy. Plecak z bambusową ramą, worek z bawełny egipskiej, szelki z hinduskiego szalika pożyczonego od żony. Koszula z bawełny i lnu, skórzana kamizelka i karabinek odtylcowy Smitha. Plecak ważył piętnaście kilogramów, broń trzy i pół.

Na wyprawę zaprosiłem Kubę Dorosza ze szkoły przetrwania Universal Survival. Pod koniec maja 2019 roku wyruszymy do Frank Church River of No Return Wilderness. Wejdziemy wgłąb dziczy na około sto kilometrów. W Górach Skalistych będzie wiosna. Czekają nas topniejące po całej zimie śniegi. Górskie szczyty, przełęcze i doliny będą bezkresne, teren zupełnie bezludny, nieprzyjazny i dziki. Świat będzie budził się po zimie, myszkować będą czarne niedźwiedzie, czaić się pumy i wyć watahy wilków. My, ze strzelbą, siekierą i wełnianym kocem będziemy tam przez trzy tygodnie.

Kuba Dorosz i jego ekwipunek. Plecak z bawełnianego worka (bez usztywniającej ramy), lniane spodnie, bawełniana koszula, skórzane trzewiki i czarnoprochowa dwururka. Całość ekwipunku ważyła około dziewiętnastu kilogramów, tak jak i mój, wymaga jeszcze dopracowania.

Jak będzie? Życie pokaże 🙂 Póki co kompletujemy sprzęt, nabieramy kondycji, ważymy każdy gram ekwipunku i zastanawiamy co jest ważniejsze: dodatkowy ciepły sweter, nieprzemakalna kurtka, czy może nieco więcej prowiantu? Co zabrać, z czego zrezygnować? Jak będzie wyglądać ostateczna lista ekwipunku?

Pod koniec kwietnia, na miesiąc przed wyjazdem, przetestowaliśmy sprzęt. Plecaki ważyły po około piętnaście kilogramów, mieliśmy w nich koce, płachty przeciwdeszczowe, zapasowe ubrania i prowiant. Przedzieraliśmy się z nimi przez warmińskie lasy, trenowaliśmy rozbijanie obozu, rozpalanie ognia przy użyciu krzesiwa tradycyjnego i działanie przy zupełnym braku sztucznych źródeł światła. Sprzęt jest z grubsza dobrany, wymaga jednak jeszcze dopracowania. Przed nami pracowite tygodnie 🙂

Drewno, skóra, płótno, stal. Czy da się z takim sprzętem podróżować na lekko?
Namiot z dwóch bawełnianych plandek (impregnowane octanem glinu prześcieradła).
Jedyny dostępny na wyprawie sposób rozpalania ognia to krzesiwo tradycyjne (tzw. kowalskie).
Jego użycie wymaga wprawy, szczególnie gdy trzeba to robić w zupełnej ciemności.
Będziemy mieli jedną siekierę. Zabrać większą czy mniejszą? Oto jest pytanie!
Gdy udało nam się postawić namiot, oświetliliśmy go świeczką, zapaloną oczywiście od krzesiwa.

Szczegóły, listę ekwipunku i prowiantu podamy już wkrótce.

Howgh!

4 uwagi do wpisu “Sprzęt tradycyjnie ultralekki. Idaho 2019.

  1. Mogę spytać jakie grube były koce? Zastanawiam się czy na naszą polską zimę wystarczy jedna warstwa 550g/m2 plus ciepła wełniana bielizna, czy lepiej kupić dwuwarstwowy.

    Polubienie

    1. Zdecydowanie lepiej kupić dwa jednowarstwowe. O wiele łatwiej suszyć i będą cieplejsze niż jeden dwuwarstwowy.

      Jedna warstwa 550 plus bielizna – mi na zimę nie starcza. Starcza na lekki mróz, ale wtedy ubieram się w kilka warstw grubej wełny. Sweter, anorak.

      Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s