Na jesieni 2018 roku wyruszyliśmy z Szymonem Szarym w Góry Skaliste obozować przez miesiąc w starym stylu (fotorelację możecie obejrzeć tutaj). Wyprawa się udała: obozowaliśmy pod gołym niebem przez trzydzieści dni mając ze sobą wełnę, płótno, skórę i brezent. Noce były mroźne, dni upalne albo deszczowe. Byliśmy zadowoleni z naszego sprzętu z jednym wyjątkiem: był bardzo ciężki. Nasze plecaki wraz z bronią palną i prowiantem ważyły po około czterdzieści kilogramów. Byliśmy w związku z tym w stanie poruszać się ledwie po kilka kilometrów dziennie. Zrodziło się więc pytanie: czy da się z takim sprzętem podróżować na długie dystanse? Czy da się go odchudzić do znośnej wagi, czy może jest to możliwe jedynie przy użyciu łodzi, zwierzęcia jucznego albo kompanii tragarzy?

Nie mam w zwyczaju szybko się poddawać. Nie zamierzam z góry uznać, że wygodna wędrówka z tradycyjnym sprzętem jest możliwa tylko z pomocą muła. W końcu Nessmuk, Kephart i inni pisali o pieszej wędrówce na lekko, o tym, że jest to możliwe, a innych materiałów niż tradycyjne nie znali. Postanowiłem więc tym roku postawić sobie konkretne wyzwanie: wejść z powrotem w jedną najgłębszych amerykańskich dziczy z tradycyjnym ekwipunkiem, tym razem ważącym nie więcej niż dwadzieścia kilogramów, wliczając w to broń palną i prowiant.

Na wyprawę zaprosiłem Kubę Dorosza ze szkoły przetrwania Universal Survival. Pod koniec maja 2019 roku wyruszymy do Frank Church River of No Return Wilderness. Wejdziemy wgłąb dziczy na około sto kilometrów. W Górach Skalistych będzie wiosna. Czekają nas topniejące po całej zimie śniegi. Górskie szczyty, przełęcze i doliny będą bezkresne, teren zupełnie bezludny, nieprzyjazny i dziki. Świat będzie budził się po zimie, myszkować będą czarne niedźwiedzie, czaić się pumy i wyć watahy wilków. My, ze strzelbą, siekierą i wełnianym kocem będziemy tam przez trzy tygodnie.

Jak będzie? Życie pokaże 🙂 Póki co kompletujemy sprzęt, nabieramy kondycji, ważymy każdy gram ekwipunku i zastanawiamy co jest ważniejsze: dodatkowy ciepły sweter, nieprzemakalna kurtka, czy może nieco więcej prowiantu? Co zabrać, z czego zrezygnować? Jak będzie wyglądać ostateczna lista ekwipunku?
Pod koniec kwietnia, na miesiąc przed wyjazdem, przetestowaliśmy sprzęt. Plecaki ważyły po około piętnaście kilogramów, mieliśmy w nich koce, płachty przeciwdeszczowe, zapasowe ubrania i prowiant. Przedzieraliśmy się z nimi przez warmińskie lasy, trenowaliśmy rozbijanie obozu, rozpalanie ognia przy użyciu krzesiwa tradycyjnego i działanie przy zupełnym braku sztucznych źródeł światła. Sprzęt jest z grubsza dobrany, wymaga jednak jeszcze dopracowania. Przed nami pracowite tygodnie 🙂







Szczegóły, listę ekwipunku i prowiantu podamy już wkrótce.
Howgh!
Szkocja. Niedziela rano deszczu ciąg dalszy, ale jest kawa…takie zapytanie czy pojawi się Video relacja z wyprawy? Pozdrawiam.Kruku.
PolubieniePolubienie
Relacja już jest, na kanale Szymon Odkrywa: https://www.youtube.com/user/MrSzymonSz
PolubieniePolubienie
Mogę spytać jakie grube były koce? Zastanawiam się czy na naszą polską zimę wystarczy jedna warstwa 550g/m2 plus ciepła wełniana bielizna, czy lepiej kupić dwuwarstwowy.
PolubieniePolubienie
Zdecydowanie lepiej kupić dwa jednowarstwowe. O wiele łatwiej suszyć i będą cieplejsze niż jeden dwuwarstwowy.
Jedna warstwa 550 plus bielizna – mi na zimę nie starcza. Starcza na lekki mróz, ale wtedy ubieram się w kilka warstw grubej wełny. Sweter, anorak.
PolubieniePolubienie