Piotr Chmielarz

Polonista, dziennikarz, nożownik, łucznik. Po pięćdziesiątce, chociaż abstynent. Za młodu – jak niemal wszyscy – chciałem być Indianinem, Robinem Hoodem, Robinsonem Crusoe. Nie wyszło. Na szczęście nadeszła kolejna młodość i znalazłem odwagę, by zająć się realizacją młodzieńczych marzeń. Od dwudziestu lat strzelam z łuku, propaguję łucznictwo intuicyjne jako sport dla całej rodziny. Chociaż z racji wykształcenia i wykonywanego zawodu jestem raczej humanistą, przypomniałem sobie, że mam również dyplom technika (księgarstwa, ale jednak), toteż gdy kilka lat temu zgubiłem nóż, postanowiłem, że kolejny zrobię sobie sam. Znalazłem w tym hobby spokój, zajęcie dla rąk i – przede wszystkim – wielu nowych znajomych. Chociaż przez całe życie byłem milczkiem, o łukach i nożach mogę rozmawiać (czyli również słuchać) godzinami.

Nieco konserwatywne poglądy i zainteresowanie historią pchnęło mnie kilka lat temu w stronę odtwórstwa wczesnego średniowiecza, gdzie mogę realizować kolejne chłopięce marzenia o byciu wikingiem, wojownikiem, rzemieślnikiem czy po prostu brodatym facetem.

Jako mieszczuch z urodzenia szukam przygód (i czasem spokoju) na łonie natury, raczej las niż zdobywanie górskich szczytów, ale przyjmuję też wyzwania i niektórym udaje mi się sprostać. Z biegiem lat coraz bardziej doceniam działania w grupie, potrafię też wykorzystać chwile samotności, a najwięcej radości – prócz rozmowy – daje mi „tworzenie rzeczy”.