Przez tajgę z lekkim tobołkiem

Wśród współczesnych turystów pokutuje przekonanie, że dawny sprzęt obozowy musiał ważyć. Można co prawda poczytać u Nessmuka o jego bardzo lekkim sprzęcie albo u Kepharta o tym, że należy dokładnie ważyć każdy najdrobniejszy element ekwipunku by mieć pełną kontrolę nad jego zawartością i całkowitą wagą, ale bez osobistego doświadczenia, bez prób realizacji takiej wędrówki – na lekko i ze starym sprzętem – te dawne słowa pozostają już tylko abstrakcją, językiem świata minionego; językiem martwym.

W Starym Wspaniałym Świecie staram się przybliżać współczesnej leśnej braci mądrość minionych pokoleń, byśmy nie trwali od niej w oderwaniu, byśmy mieli świadomość, że prócz samej najnowszej technologii w naszym leśnym życiu niczego na dobrą sprawę nowego nie ma. Wszystko już było: warto o tym wiedzieć i warto z tego korzystać.

Wędrówka na lekko też już była.

Moje ostatnie wyprawy – w Góry Skaliste (z ubiegłej jesieni i tegorocznej wiosny) oraz tegoroczna wrześniowa do Laponii – to próby ożywienia języka starych książek. To próba przeżycia przygody w starym stylu, na starych zasadach, w własnej współczesnej dwudziestopierwszowiecznej skórze.

W 2018 roku wybrałem się do Idaho i z Szymonem Szarym obozowaliśmy przez miesiąc pod gołym niebem, mając wyłącznie stary sprzęt. Nie pilnowaliśmy zbytnio jego wagi, co sprawiło że plecaki ważyły po czterdzieści kilogramów, a całość niesionego sprzętu, z ubiorem i bronią palną – zapewne ponad pięćdziesiąt.

Ciężka sprawa! Plecaki ważą po 40 kg.

Dręczony myślą, że realizując taką wyprawę potwierdziłem tylko stereotyp bardzo ciężkiego starego ekwipunku, na wiosnę 2019 r. zaplanowałem kolejną wyprawę w to samo miejsce, gdzie z Kubą Doroszem wędrowaliśmy przez trzy tygodnie przez góry ze sprzętem, którego całkowita waga (łącznie z prowiantem, bronią palną) wynosiła po dwadzieścia kilogramów. Ekwipunek pozwalał nam obozować, polować, chronić się przed zimnem i deszczem. Wełniane koce wystarczały by nawet na mrozie nie musieć w nocy palić ognia.

Relacja z tamtego wyjazdu pojawi się wkrótce na kanale YouTube Kuby.

Tu już lżej. Tym razem po 20 kg.

Dwadzieścia kilogramów w plecaku to jednak wciąż sporo… Zdarzało mi się w przeszłości spakować pięciokilogramowy plecaczek (nie wliczając w to jedzenia) i pójść obozować na śródziemnomorskie pustkowia Krety, ale tam warunki klimatyczne, trzeba przyznać, są bardzo sprzyjające. Jak bardzo lekki może być tobołek, który pozwoli wędrować i obozować w trudnych warunkach, gdy wieje, leje, gdy teren jest podmokły a nocami chwyta mróz? Postanowiłem to sprawdzić.

We wrześniu 2019 roku poleciałem daleko za koło podbiegunowe i arktycznej jesieni wyruszyłem w dziesięciodniową wędrówkę przez dzicz Vatsari i granicę z Norwegią do parku narodowego Pasvik. Wędrówkę z tobołkiem zawierającym koc, płaszcz przeciwdeszczowy i sweter wełniany. Głównym założeniem było zabranie zbyt cienkiego (i zbyt małego, okrywającego tylko 3/4 ciała) koca by można było w nim ciepło przespać noc. Koniecznością było więc conocne palenia ognia – tak, jak opisuje to Nessmuk i inni. Wymagało to codziennego przygotowywania dużych ilości opału, co pochłaniało czas, energię i nie pozwalało na zbyt długi sen. Jak było?

Lekko! Cały plecak wraz z prowiantem ważył 10 kg.

Było bosko! Po pierwszej nocy nabawiłem się co prawda tzw. „stopy okopowej” czyli odparzenia i uszkodzenia stóp, co groziło poważnymi konsekwencjami, w tym odmrożeniami, ale szybko opanowałem sytuację. Ogrzałem nogi, wysuszyłem, dokupiłem we wsi dodatkowe skarpetki i wróciłem do lasu już do końca wyjazdu ciesząc się pełnym zdrowiem.

Bardzo szybko wpadłem w cudowny rytm pieszej wędrówki, tym razem o smaku dawnej przygody w wełnianej, płóciennej i skórzanej oprawie. Po śniadaniu zwijałem tobół i ruszałem przez kilka godzin błądzić po bagnach, borach, gołoborzach, wędrować przez strumienie i wokół krystalicznie czystych jezior. Musiałem nieustannie pilnować godziny – na rozbicie nowego obozu i przygotowanie opału na kolejną noc potrzebowałem od czterech (z początku) do dwóch (gdy wszedłem w sprawną rutynę) godzin. Pięć nocy obozowałem w ten właśnie sposób, cztery w prymitywnych, ukrytych w dziczy chatach, które dodawały jeszcze smaku przygodzie (i ułatwiały życie!).

No dobrze, powiecie. Przez dziesięć dni szedłeś przez dzicz, bez szlaku, przez bagna, paliłeś co noc ognisko albo spałeś w chatach. Temperatury oscylowały wokół zera stopni, był deszcz, słońce, wiatr i odparzone stopy. Piękna sprawa, ale co z wagą?! Ile ważył tobół?

Już mówię! Waga bazowa plecaka (bez prowiantu) wyniosła 7,75 kg. Z trzykilogramowym prowiantem – 10,75 kg. Waga ubrań i drobiazgów pochowanych po kieszeniach to 4,5 kg. Łączna waga całego ekwipunku który pozwolił mi na taką przygodę to nieco ponad piętnaście kilogramów. Poniżej znajdziecie wykaz całego sprzętu i wagę poszczególnych elementów.

Na koniec mały zwrot akcji! W marcu tego roku ważyłem 92 kg i pomimo dobrej ogólnej sprawności, miałem kilkanaście kilogramów nadwagi. Przez ostatnie pół roku sporo schudłem, obecnie waga pokazuje 77 kg. Piętnaście kilogramów różnicy i piętnaście kilogramów sprzętu, który miałem na ostatniej wyprawie, to…

…to nic dziwnego, że wędrując przez knieję z tradycyjnym tobołkiem czułem się jakbym nie niósł nic. Na postojach zapominałem o zdjęciu plecaka, a skacząc po głazach i przez strumienie nie czułem praktycznie nic z jego wagi. Czasem idąc z ciężkim plecakiem mam wrażenie jakbym pomagał komuś przy przeprowadzce i targał stacjonarne ze swej natury przedmioty: lodówkę, pralkę i wersalkę. Na ostatniej wyprawie do Laponii czułem się bardziej jak na spacerze w parku, gdy tylko klucze ciążą w kieszeni.

Ze starym sprzętem. W starym wspaniałym stylu.

Howgh!
Rufus

Zawartość plecaka
PLECAK
1Skarpety (para)144g
2Kubek79g
3Manierka157g
4Podkładki filcowe (para)130g
5Siekiera (z pochewką i rzemieniem)1109g
6Sakiewka skórzana33g
7Pałatka (z odciągami)1521g
8Skarpety (para)118g
9Plecak (sowiecki mieszok)591g
10Piła składana (Opinel)193g
11Przybornik (zapałki, drut, igły)37g
12Szpulka z nitką12g
13Wazelina54g
14Ostrzałka (z pokrowcem skórzanym)118g
15Podkładka filcowa (duża)163g
16Gruba bielizna (merynos, góra)433g
17Kalesony (merynos)248g
18Sweter819g
19Gazeta107g
20Woreczki płócienne na prowiant (komplet)118g
21Koc1560g
WAGA BAZOWA PLECAKA7744g
PROWIANT
1Pemikan1000g
2Orzechy1500g
3Czekolada500g
WAGA PROWIANTU3000g
WAGA CAŁKOWITA PLECAKA10744g
Strój i zawartość kieszeni.
STRÓJ
1Pilotka181g
2Podkolanówki (para)169g
3Tunika mundurowa1308g
4Cienkie skarpety (merynos, para)56g
5Miś18g
6Chusta bawełniana223g
7Ładownica124g
8Mapa39g
9Pas oficerski229g
10Cienki t-shirt (merynos)253g
11Mokasyny (para)760g
12Pudełko zapałek30g
13Kompas100g
14Spodnie663g
15Nóż (pukko, z pochwą)138g
16Apteczka248g
CAŁKOWITA WAGA STROJU4539g
CAŁKOWITA WAGA SPRZĘTU15283g

9 uwag do wpisu “Przez tajgę z lekkim tobołkiem

  1. Świetny opis i historia. Mnie osobiście bardziej interesuje jaki sprzęt (siekiera, nóż itp), kształt, waga ze starej epoki najlepiej się sprawdzają w tego typu wyprawach. Pozdrawiam i mam nadzieję na odpowiedź.

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz