Na lekko, po staremu.

Pokutuje wyobrażenie, że ultralekki ekwipunek podróżny to dopiero dwudziesto-pierwszowieczny wymysł, który umożliwiają najnowocześniejsze materiały: dynema, cuben, silnylon i im podobne. Prawda jest oczywiście taka, że materiały te oferują nie tylko niespotykaną wcześniej lekkość i wytrzymałość, ale także idący za tym komfort użytkowania, a wykonane z nich plecaki, płachty przeciwdeszczowe, czy ubrania nieosiągalne wcześniej parametry techniczne.

Inna prawda jest też jednak taka, że ludziom od zawsze utrudnia życie grawitacja i od zawsze gdy tylko to możliwe, wolą dźwigać mniej, niż więcej. Tak zwany ultralight istnieje więc od zarania dziejów. Niegdyś zamiast puchowego śpiwora albo kołdry, nadmuchiwanego materaca i ważącego ledwie kilkaset gramów schronienia, noszono wełniany koc, bawełnianą, albo lnianą płachtę przeciwdeszczową, a posłanie budowano z naturalnych materiałów. Podstawową, główna zaś różnicą polegała na tym, że w klimacie umiarkowanym w przeciwieństwie do zestawu współczesnego zestaw dawny wymagał płonącego ogniska, aby można było w cieple przespać noc. Ile jednak ważył taki zestaw z kocem i brezentem? Wiemy, że spać się dało, wymagało to najczęściej płonącego ogniska, jednak o jakiej wadze mówimy? Czy ultralekki zestaw z XIX wieku, czy starszy, ważył np. dziesięć kilogramów? Dwadzieścia? A może pięć?

Nessmuk w swojej książce przedstawia zestaw ważący na prawdę niewiele, ledwie kilka kilogramów, który nosił w małym, osiemnastolitrowym, płóciennym plecaku. Należy jednak brać poprawkę na to, że George Sears był człowiekiem niewysokim, drobnym, jego ubiór miałby dziś rozmiar S, lub nawet XS… Ponadto, swoją książkę pisał już jako człowiek starszy, podając wagę ekwipunku raczej w przybliżeniu i z pamięci, a nie z dokładną aptekarską wagą.

Ile więc może ważyć ekwipunek współczesnego przeciętnego mężczyzny, powiedzmy o wzroście metr osiemdziesiąt i osiemdziesięciu kilogramach wagi? Czy możliwy jest tradycyjny zestaw na lato, który spełniłby (dość arbitralny) wymóg około pięciu kilogramów wagi plecaka bez jedzenia i wody?

Trapiony powyższym postanowiłem to sprawdzić. Był marzec 2017 roku, w Polsce przedwiośnie, ruszyłem więc na południe Europy na dwa tygodnie spać pod gołym niebem i cieszyć pięknym klimatem Krety, wolnością, duchem dawnej przygody i lekkością ekwipunku. Na postawione pytanie mogę odpowiedzieć twierdząco: możliwy jest pięciokilogramowy zestaw w starym stylu.

Worek bawełniany (około 20 litrów): 363 g
Arafatka: 223 g
Manierka aluminiowa (2 litry): 373 g
Butelka stalowa (0,8 litra): 228 g
Pałatka: 1153 g
Koc wełniany: 1520 g
Kurtka skórzana: 895 g

Razem: 4755 g

Do tego doszły dwie puszki po konserwach, nóż kuchenny, smolna szczapka, ścierka bawełniana, sznurek, scyzoryk Opinel i stelaż plecaka, wykonany z trzciny Arundo. Arundo (lasecznica trzcinowata) waży około jednego grama na centymetr, więc stelaż ważył sto kilkadziesiąt gramów, nie więcej. Całość zamknęła się w okolicach 5,5 kg.

Na sobie (czego nie wliczam do kalkulacji) miałem fińskie oficerki, spodnie wełniane, koszulę bawełnianą, sweter wełniany, drugą arafatkę, kapelusz słomkowy i beret.

Jak sprawował się cały zestaw? Wyśmienicie. Wymagał co prawda nazbierania chrustu do wykonania materaca, ale spało się smacznie, a nocne temperatury 10 do 15 stopni C nie wymagały ogniska. Sweter i koc wystarczały.

Czasem padał deszcz, czasem bardzo mocno wiało, ale oberwania chmury nie było. Pałatka sprawdziła się i w marszu i na noclegu. Nie jestem pewien, jak sprawy potoczyłyby się podczas silnej burzy czy sążnistej ulewy.

Wszystko i tak sprowadza się do przygody i doświadczenia. Aromat ziół, nocne pohukiwania syczków, trzask obozowego ogniska i smak żywicznej Retsiny zostały w pamięci na zawsze. Żywioły: ogień, wiatr, woda i ziemia były bliskie jak nigdy. Czy byłoby tak, gdybym pojechał w marcu 2017 roku na Kretę z nowoczesnym namiotem i śpiworem? W pewnym sensie podobnie, jednak oprawa jaką daje  klimatyczny stary sprzęt, wynikające z tego ograniczenia i wyzwania, jest smakiem samym w sobie. Piątym żywiołem.

3 uwagi do wpisu “Na lekko, po staremu.

Dodaj komentarz